Tags

,

W moim życiu miałem niewiele sytuacji, które mogę określić jako horror. Nie mniej mam trochę nieprzyjemnych wspomnień z sytuacji, w których ludzie wygadywali straszne głupoty, aby ratować własną skórę przed szefem idiotą. Takimi sytuacjami były różnego rodzaju zebrania na paru uczelniach. Władze uczelni, bądź wydziału, żądały czegoś o czym nie miały najmniejszego pojęcia, ale to musiało być zrobione, bo tak chciała jakaś tam “góra”.  Nie miało więc znaczenia, że żądanie jest idiotyczne, a zadanie niemożliwe do spełnienia. To coś musiało być zrobione i tyle. Przy okazji należało zrobić to z pompą w postaci wyjazdu do luksusowego hotelu, na dużo paskudnego żarcia, marnowanie setek stron kartonu na rysowanie mądrych diagramów, z których nic nie wynikało. Nazywało się to retreat i kosztowało kupę forsy. Po czymś takim zostawała sterta papierów, najczęsciej wydrukowanych w postaci drogiej księgi, do której już nikt potem nie wracał. Po “zmianie” szefostwa ta księga na ogół była wyrzucona do kosza bo miejsce było potrzebne na opracowania nowych mądrych projektów. Do dziś mam gdzieś w piwnicy niebieską księgę dotycząca tzw. learning outcomes na ZU i sposobów ich mierzenia. Popatrzcie więc na ten film. To jest to. Czy kiedyś przechodziliście coś podobnego?