Tags

, ,

Przeciętnemu Polakowi świat kojarzy się z wakacyjnymi lub urlopowymi wyjazdami. Pojechać gdzieś na tydzień lub dwa, poleżeć na plaży, zrobić jakieś zakupy, a przy okazji zobaczyć to i owo. Są jeszcze inne podejścia. Kiedyś, pewna moja znajoma opowiadała mi jak ona zwiedza świat – „Wykupuję sobie hotel w jakimś egzotycznym miejscu, np. w Bangkoku, w hotelu zamawiam sobie wycieczkę autokarową, jeden lub dwa dni, i ‘sru’ zwiedzam hurtem wszystko co należy.” Obawiam się, że po takim obejrzeniu Bangkoku w pamięci najdłużej zostanie to ‘sru’, natomiast cała reszta ulotni się w przeciągu kilku miesięcy. Po takiej wyprawie wystarczy wbić kolorową szpilkę w odpowiednim miejscu na mapie i  delektować się wiszącą na ścianie mapą z coraz większą liczbą szpilek. Jak znajomi będą nam tego zazdrościli? Czasem do takiej przygody dochodzi jeszcze kilkadziesiąt, ostatnio w dobie fotografii cyfrowej – kilkaset, zdjęć. Wkrótce zapomnimy co na takich zdjęciach jest. Potem zazwyczaj nie pamiętamy, gdzie te zdjęcia są i tyle zostaje nam z wizyty w Bangkoku czy dowolnym innym miejscu. Moje spojrzenie na świat jest nieco inne i dla większości ludzi chyba niezbyt zrozumiałe. Nie jeżdżę na plaże do Grecji, Hiszpanii i wielu innych miejsc. Zazwyczaj nie robię zakupów w podróży. A jeśli już, to coś czego akurat szukam i co mnie interesuje – płytę z muzyką Teodorakisa w Grecji, nagrania mojego przyjaciela Refika Hakan Talu w Istambule, książkę Lin-yu tanga w Singapurze, itd. Nie kupuję kożuchów na bazarach, dżinsów na sprzedaż, i setek innych rzeczy, które zwożą wakacyjni turyści do domu. Mnie w świecie interesuje człowiek, jego życie, kultura, nastrój miejsc i parę innych rzeczy, których zazwyczaj nie zauważamy lub nie rozumiemy podczas wakacyjnych wędrówek. Nie jestem turystą. Ja żyję w świecie i świat jest moim domem. Kiedy mówię komuś, że mieszkałem w Abu Dhabi to od razu pada wiele pytań typu – a byłeś na wyspie-palmie, widziałeś Dubaj z wieży Kalifa, byłeś na torze narciarskim w Dubaju, … ??? Ludzie są zdumieni kiedy im odpowiadam, że nie byłem, nie widziałem, itd. No jak można tam być i tego nie widzieć. Przecież to pokazują wszystkie telewizje świata więc to trzeba zaliczyć. Chyba jednak nie trzeba. Kolega marzy aby pojechać do Dubaju i delektować się widokiem bogactwa tego miasta. Kolejna sensacja do zaliczenia. A czy jest to naprawdę tak ważne? Czy nie ma rzeczy ciekawszych, czasem ważniejszych, a czasem wartych prawdziwego zakosztowania? Tylko ile osób będzie delektować się ciszą wieczoru na pustyni, kiedy wielbłądy schodzą do ‘domu’, słońce chowa się za diuny, a wiatr przegania obłoczki czerwonego piasku? Ile osób będzie w stanie usiąść na podłodze w meczecie i delektować się ciszą po pierwszej porannej modlitwie? Ile osób zatrzyma się na ulicy aby wysłuchać ‘adhan’ z pobliskiego meczetu? Dla przeciętnego turysty jest to tylko jakiś wrzask, coś na co raczej mało kto zwraca uwagę. Dla mnie jest w tym niezwykła melodia, nastrój, którego nie mogę zapomnieć nawet po latach. To jest mój świat, którego nie zwiedzam, w którym żyję.

Adhan (lub inaczej azan) jaki słyszy się 5 razy dziennie w Abu Dhabi

Wszystko to zaczęło się w moim życiu wtedy, kiedy byłem jeszcze dzieckiem. Wędrówki po okolicy Włocławka – znałem okolice tego miasta lepiej niż moi rówieśnicy kopiący piłkę w czasie, gdy ja poznawałem podmiejskie lasy i okoliczne jeziora. Była tu również dawka mało zauważalnej przez innych egzotyki – zrujnowany przez Niemców, a potem przez PRL, żydowski cmentarz, tzw. kierchol, na którym nagrobne płyty z piaskowca z hebrajskimi napisami przypominały wypędzoną stąd lub wymordowaną rasę.

cmentarz_zydowski

Tablica nagrobna z hebrajskimi napisami. Wiele takich pamiętam ze zniszczonego cmentarza żydowskiego we Włocławku. (fot.  Wirtualny Sztetl)

Byli również cyganie. Tabory cygańskie pojawiały się każdego lata. Była więc cygańska muzyka. Nie ta wrzaskliwa na pokaz, którą znamy z rosyjskich nagrań, ale ta prawdziwa z nastrojem wieczoru, ogniska i lasu szumiącego nad głowami mieszkańców taboru. Spędzałem długie godziny, a czasem dni, w takim taborze. Tu było moje pierwsze z innymi kulturami i innymi światami. Później cyganie zniknęli z naszego krajobrazu – po roku 1964 zakazano im wędrowania i zmuszono do tego aby dawni koczownicy z dnia na dzień osiedlili się w jakimś, wyznaczonym przez państwo, miejscu. Kompletny bezsens – jak można zmusić ptaka aby przestał latać, rybę aby zamieszkała na lądzie, czy wiatr aby przestał wiać. Stąd do dziś mamy ciągłe wymyślone lub rzadziej rzeczywiste problemy z cyganami. A wszystko to z braku chęci do zrozumienia innego człowieka, czy innej kultury. Podobnie mamy ciągle problemy ze zrozumieniem muzułman, protestantów i wszystkich innych kultur czy religii, które są inne niż my sami. Ale to już temat do innej rozmowy.