Tags

, , ,

O ile w Chinach nikt nie ma skrupułów do użycia nazwy ‘Chiński Nowy Rok’, to w Singapurze względy polityczne wymagają, aby używać nazwy ‘Lunar New Year’, czyli ‘Nowy Rok Księżycowy’. Przyczyna jest dość prosta – tutejsze społeczeństwo składa się nie tylko z Chińczyków różnego pochodzenia, ale są tu również Hindusi, Malaje, Tajowie, Europejczycy i wiele innych nacji. Nazwa święta z użyciem przymiotnika ‘chiński’ ograniczałaby je wyłącznie do Chińczyków. Tymczasem rząd Singapuru chce, aby wszystkie te nacje stanowiły jeden naród. Pewnie to nie przyjdzie ani tak łatwo, ani szybko, ale w dobie globalizacji nie jest to nieziszczalne marzenie. Nie mniej, w tej chwili w Singapurze nikt nie ma wątpliwości, że jest to chińskie święto i prawie wyłącznie obchodzone przez Chińczyków. Wszyscy inni mieszkańcy Singapuru mają po prostu dni wolne od pracy. Dobre i to.

Tymczasem Chiński Nowy Rok zbliża się wielkimi krokami, i czuje się to, i widzi na każdym kroku. Trochę to przypomina przygotowania do naszego Bożego Narodzenia połączonego z Nowym Rokiem. Różni się jednak kolorystyką, rodzajem sprzedawanych wszędzie ozdób, i paroma innymi rzeczami.

Od Chińczyków zdecydowanie różnimy się użyciem kolorów. U nas kolor biały jest kolorem uroczystym i radosnym, tu jest to kolor śmierci i używa się go do pogrzebów. U nich za to kolor czerwony jest kolorem świątecznym i używa się go podczas wszystkich ważnych uroczystości. Wyobraźmy sobie pannę młodą ubraną w jaskrawo-czerwoną suknię. Trudne byłoby to do przeżycia dla Europejczyka. Drugim kolorem często używanym w tej kulturze jest kolor żółty albo złoty. To jest kolor bogactwa. Tu jest nawet bóg bogactwa i składa mu się podarunki podobnie jak wszystkim innym bogom. Tak więc mamy dwa podstawowe kolory, które widoczne są tu dosłownie wszędzie. Czerwone są lampiony świąteczne, czerwone są kartki świąteczne, czerwone są owoce sprzedawane na straganach, czerwone lub złote są koziołki widniejące na stoiskach z zabawkami świątecznymi. Koziołki to, dlatego, że ten nowy rok będzie pod znakiem kozy. Na ulicach są dekoracje z kozami, kartki świąteczne mają nadrukowaną kozę, nawet koperty, w których darowuje się bliźnim pieniądze są czerwone i mają nadrukowaną złotą kozę. Czerwień, złoto i kozy to trzy słowa wystarczające do opisania tych świąt.

Popatrzmy przez chwilę na to, co widać na ulicach, straganach, w świątyniach, i wielu innych miejscach. Poczujmy atmosferę Chińskiego Nowego Roku w Singapurze. Nie sądzę, aby w innych miejscach, gdzie są Chińczycy to święto bardzo się różniło, ale…

Na początek popatrzmy na miejscowe świątynie. Te z chińskim rodowodem, a więc taoistyczne, buddyjskie, i parę innych, obwieszone są lampionami, ołtarze są ozdobione kwiatami najczęściej w kolorze czerwonym lub złotym. To dlatego Chińczycy kochają złote chryzantemy. Tu one są rzeczywiście złote. Złote chryzantemy występują w książkach, na obrazach, w piosenkach, i na wielu dekoracjach. Był nawet niedawno film historyczny ‘Curse of the golden flower’, czyli ‘Przekleństwo złotego kwiatu’. Mowa tam oczywiście o złotych chryzantemach i morze chryzantem jest pokazane w tym filmie kilka razy.

Stragany z owocami pełne są czerwonych mandarynek, pomarańczy i owoców smoka, oraz ceglasto czerwonych dyni. Tak właśnie dyni. Nie jest to ten sam rodzaj dyni, które znamy z Polski. Są one małe, płaskie i zapakowane w ozdobne siateczki. Patrząc na nie z pewnej odległości można pomyśleć, że jest to rodzaj jakichś super-dużych mandarynek. Te ostatnie zresztą są tu w różnych rozmiarach, od bardzo małych do ogromnych, prawie tak dużych jak te dynie leżące obok.

Obok straganów z owocami są stragany z kwiatami. Tu królują drzewka mandarynek i kumkwatów, oczywiście z owocami, sprzedawane w dużych donicach. Po Chińskim Nowym Roku wszystko to pójdzie w krótkim czasie na śmietniki lub zostanie wystawione na ulice przed domami. W tym ostatnim przypadku nie trzeba się martwić o podlewanie. W Singapurze opady są dość częste i obfite. Taka roślina ma szanse przeżyć dość długo. No a jeśli deszcz nie dopisze i roślina uschnie, to nikt się tym za bardzo nie będzie przejmował. Służby porządkujące miasto sprzątają często śmieci z ulicy.

Większe targowiska uliczne są zatłoczone zarówno tubylcami jak i turystami. Stragany z suszonym mięsem i słodkimi kiełbaskami są oblężone przez miejscowych i turystów-fotografów. Stosy zabawek z koziołkiem i kartek świątecznych można zobaczyć na każdym kroku. Oczywiście nie uda się sprzedać tego wszystkiego, ale musi być tego dużo na wszelki wypadek. Żaden klient nie może odejść od straganu z niczym. Po nowym roku tony niesprzedanych kartek świątecznych znajdą się na śmietniku. Koziołki będą jeszcze wisiały na straganach. Turyści mogą kupić je aż do kolejnego nowego roku.

DSCF8811 DSCF8807 DSCF8806 DSCF8812W miejscach niedostępnych dla turystów odbywają się przygotowania do tańca lwa lub tańca smoka, w zależności od tego, jaki jest profil trupy artystów. W jednym i drugim przypadku głowy smoków i lwów są odświeżane, reperowane, odkurzane, a czasem robione od nowa. Próby tańca lwa czy smoka są poza zasięgiem gawiedzi, ale jak ktoś ma wyczulone ucho, to może rozpoznać gdzie takowe próby się odbywają.

Wreszcie na niektórych osiedlach przygotowania do święta można łatwo rozpoznać po ilości prania suszącego się na ścianach domów. Nie wszystkie domy mają urządzenia do suszenia prania na zewnątrz mieszkania, ale w wielu osiedlach można zobaczyć wystające ze ściany cudaczne chorągwie prześcieradeł, koszul, majtek, i wielu innych części odzieży.

DSCF9108

Singapur, 16/02/2015