Tags

, ,

Październik 14, 2015 – jest środa i święto religijne w Tunezji. Nie ma wykładów, uczelnia zamknięta. Warto zatem wykorzystać ciepły i słoneczny dzień na coś ciekawego. Postanawiamy pojechać do Sidi Bou Said. Słyszałem już o tej miejscowości od mojej córki. Pora więc, aby obejrzeć to miejsce dokładniej. Dziś mam czas, dużo czasu.

Droga do Sidi Bou Said wiedzie skrajem Tunisu. Gładka szosa, podobno w czasie deszczu zamienia się w rzekę. Jest to zupełnie oczywiste, że tak musi być. Nie ma tu ani profilu odprowadzającego wodę na pobocze, ani otworów, gdzie woda mogłaby odpłynąć. Mijamy luksusowe wille i bloki z wielopiętrowymi apartamentami nad jeziorem. Wygląda to jak na pocztówkach z Florydy. Tylko bliskość mulistego jeziora sprawia, że wieczorem nie da się tu przejść z powodu chmar komarów. Jak widać nawet najlepsze miejsce ma swoją ciemną stronę.

Mijamy Kartaginę. Kiedyś też trzeba będzie tu przyjechać. Dziś jednak mamy inny cel. W pewnym momencie nad szosą pojawia się gigantyczna budowla. Meczet to z pewnością nie jest – nie ten kształt wieży i kopuł. Dowiaduję się, że jest to kościół katolicki. Tak ogromne kościoły rzadko się widuje i to na dodatek w kraju, w którym dominującą religią jest islam. W tym momencie przypomina mi się duża katedra w centrum Tunisu. Jest więc tu trochę kościołów.

DSCF1192a

Mijamy kościół i dojeżdżamy do równie dużego meczetu. Oczywiście wejść nie można. Nawet brama na plac przed meczetem jest zamknięta. Podziwiam budowlę z ulicy. Widywałem już podobne, ta jednak zachwyca spokojem i gustowną konstrukcją. Warto by zobaczyć to wszystko z bliska. Nawet mój Fuji, mający dobry zoom, nie daje sobie rady aby zrobić dobre zdjęcia szczegółów. Zadawalam się więc fotografiami kolumn, wieży i wielkich bram z brązu. Niestety ornament na tych drzwiach nie jest dobrze widoczny. Szkoda.

DSCF1193a

DSCF1207a

Wreszcie Sidi Bou Said. Zaczyna się błękit. Drzwi, okna i kraty w oknach są błękitne. Wszędzie ten sam odcień błękitu. Dlaczego ta miejscowość jest tak odmienna od innych miejscowości w Tunezji. Okazuje się, że nie zawsze tak było J

Sidi Bou Said, kiedyś Jebel El-Manar było małą wioską rybacka nad brzegiem morza Śródziemnego. Nazwa Jebel El-Manar znaczy tyle co góra ognia. Na jednym z okolicznych wzgórz było tu kiedyś gigantyczne ognisko pełniące rolę latarni morskiej. Było to dość dawno, w czasach wojen punickich i czasach rzymskich. Teraz z tamtych czasów zostało tylko wspomnienie i widniejące gdzie nie gdzie fragmenty budowli rzymskich. Nie ma jednak tego zbyt wiele. Nie była to żadna metropolia tylko zwyczajna wioska rybacka.

Wiele lat później osiedlił się tu muzułmański mistyk, myśliciel i nauczyciel Bou Said. Żadne znane mi źródła nie podają daty osiedlenia się tego myśliciela w Jebel El-Manar. Wiadomo natomiast, że zmarł tu w roku 1231 i tu został pochowany. Od tego czasu miejscowość nosi nazwę Sidi Bou Said.

Lakoniczna historia Sidi Bou Said niewiele podaje faktów z przeszłości tej miejscowości. Wiadomo jeszcze tyle, że w XVIII wieku osiedlali się tu tureccy bejowie i lokalna arystokracja. Wiele domów w Sidi Bou Said pochodzi właśnie z tego okresu.

Kolorystyka Sidi Bou Said zmienia się na obecną biało-niebieską dopiero w czasach gdy zamieszkał to baron Rudolf Eralanger. Jak on to zrobił, kto to jeszcze pamięta? Było to jednak stosunkowo niedawno bo około 1920 roku.

DSCF1238a

Od tamtego czasu niebieska wioska staje się znana jako miasteczko artystów. Tu przebywało i pracowało kilku znanych malarzy i pisarzy. Trudno sobie wyobrazić lepsze miejsce do takiej pracy.

Zostawiamy samochód przy meczecie i zagłębiamy się w gąszcz wąskich uliczek. Zachwyca nas zadbanie tego miejsca. Rzadko się widzi zaniedbane domy czy uliczki. Wszędzie bruk przypomina dawne czasy, natomiast śródziemnomorskie rośliny zachwycają barwami swoich kwiatów. Na ulicach i w restauracjach jest pusto. Zaledwie kilka osób przewija się na ulicy straganów z pamiątkami. Wyobrażam sobie jak gęsto od turystów musiało tu być przed zamachami. To bajkowe miasteczko sprawia wrażenie kompletnie wymarłego. Każdy dom jest to fortecą z wysokim murem dookoła, zakratowanymi oknami i solidnymi, niebieskimi bramami. Mieszkańców prawie nie widać. Przypominam sobie, że kilka osób siedziało w kawiarni na otwartym powietrzu przed meczetem. To był największy tłum jaki tu widziałem. Wiele kawiarni wygląda tak, jak ta na załączonym zdjęciu.

DSCF1331a

Powoli gubię się w labiryncie uliczek. Przystaję na moment aby popatrzeć na morze i port. Przypuszczam, że ten port jest dokładnie taki sam jak w XVIII wieku i wcześniej. Gdyby nie samochody i aparaty fotograficzne widoczne czasem na ulicach, to można by pomyśleć, że czas się tu zatrzymał. Kiedy? W czasach barona czy może trochę wcześniej.DSCF1487a

Zjadamy jakiś miejscowy przysmak składający się z długiej bułki francuskiej z kurczakiem i stosem warzyw. Wypijamy okropną herbatę miętową z dużą porcją cukru i czas wracać. Zbliża się wieczór.

Oto galeria zdjęc z Sidi Bou Said. Miłego wędrowania:
Sidi Bousaid