Tags

,

Wielu moich znajomych, i nie tylko, wymawiając słowo `islam’ zakłada, że ma do czynienia z jednolitą masą ludzi, która w jakimś ponurym marszu zalewa Europę. W taki sposób mówi o islamie Profesor W głosząc swoje spiskowe teorie na YouTube. W podobny sposób mówią o islamie niektórzy przedstawiciele kościoła w Polsce. W podobny sposób wnioskuje wielu zwykłych ludzi pod wpływem licznych ostatnio debat telewizyjnych i artykułów w gazetach.

Niniejszy wpis powstał, aby pokazać nie tylko, że tak rozumiany islam nie istnieje, ale również po to, aby pokazać jak bardzo skomplikowany jest świat islamu.

Na początek przypomnę pewną grę uprawianą w Afganistanie i stepach Azji Centralnej. Gra nazywa się buzkashi. Polega ona na tym, że gromada mężczyzn na koniach ściera się w szaleńczym wyścigu o to, kto z nich pierwszy podniesie z ziemi korpus owcy, czasem żywej, i wrzuci go do jednej bramki a następnie do drugiej. Pozostali zawodnicy starają mu się przeszkodzić, i jak się da to porwać owcę, itd. Gra rozgrywa się w pełnym galopie. Nie ma w niej drużyn. Każdy zawodnik gra dla własnej chwały. Pole gry nie ma określonych wymiarów, odległość między bramkami jest zupełnie dowolna. Nie ma w tej grze sędziów. Każdy gra według swoich reguł i ewentualnie zdroworozsądkowych zasad – jak ja kogoś uszkodzę, to ludzie z jego klanu mogą mnie uszkodzić, chyba, że jestem odpowiednio silny. Tak więc w tej grze nie ma fauli. Wszystkie chwyty są dozwolone przy zachowaniu pewnej dozy instynktu samozachowawczego. Tylko tyle. Jak łatwo się domyślić, w tej grze nie ma wygranych, którzy byliby w stanie zachować pozycję lidera przez jakiś dłuższy okres czasu.

To tyle o grze. Dlaczego jest mi ona potrzebna w tym miejscu? Dlatego, że mówiąc o islamie mam od razu przed oczami właśnie buzukashi. Może nie do końca jest to porównanie precyzyjne, ale popatrzmy dokładniej na pewne zagadnienia. W islamie mamy Koran (polska wersja pisanawersja akustyczna). Przyznam, zawsze podziwiam głęboką mądrość zawartą w tej księdze. Wiele jej fragmentów ma charakter tak dalece uniwersalny, że znajdziemy podobne, lub wręcz identyczne, poglądy w wielu innych religiach. Tylko nie cały Koran jest łatwy do zrozumienia przez przeciętnego śmiertelnika. Są w nim fragmenty trudne do interpretacji lub po prostu kompletnie niezrozumiałe. Dlaczego tak jest?

Muzułmanie wierzą, że Koran jest słowem Bożym przekazywanym Prorokowi stopniowo przez anioła Gabriela, przez okres 23 lat poczynając od 22 grudnia 609 roku n.e. Jest to okres stosunkowo długi. Przez dłuższy okres czasu Koran, lub jego fragmenty, był przekazywany z pamięci kolejnym osobom. Dopiero w 20 lat po śmierci Proroka powstała pierwsza kompletna pisana wersja Koranu. Powszechnie uważa się, że ta wersja w bardzo wiernie przekazuje słowa Proroka. Dlaczego? Znaleziono wiele wcześniejszych fragmentów Koranu spisanych przez ludzi współczesnych Prorokowi i te fragmenty niewiele różnią się pomiędzy sobą. Przy kolekcjonowaniu fragmentów i redagowaniu pisanej wersji Koranu brało udział wiele osób. Jak zawsze przy takich pracach pewne fragmenty zostały włączone, dlatego, że istniały, ale nie zostały dokładniej zredagowane. Musimy również pamiętać, że język arabski z tamtego okresu dość mocno różni się od współczesnego arabskiego. Stąd zrozumienie pewnych wyrażeń z tamtego okresu może nie być możliwe dla nas współczesnych. Specjaliści od Koranu od wielu setek lat dyskutują nad znaczeniem wielu sformułowań w Koranie i tu poglądy mogą różnić się znacznie. Co zatem ma uczynić przeciętny wierzący? Najczęściej interpretuje go na swój sposób lub idzie do najbliższego imama, aby ten mu to wytłumaczył. Kto to jest więc imam? Jest to osoba odpowiedzialna za prowadzenie modlitwy w meczecie i ewentualne wspieranie wiernych swoją wiedzą. Tylko, że nie każdy imam ma wyższe, czy nawet jakiekolwiek wykształcenie? W wielu wioskach Azji Centralnej, i nie tylko, imamem może być każdy, kto zna dobrze Koran i ma wolę pełnić takową funkcję. Każdy imam ma swój pogląd na odpowiednie fragmenty Koranu i poglądy te mogą odbiegać od poglądów imama z sąsiedniej wioski. Są wśród nich ludzie o często bardzo radykalnych poglądach bardzo różniących się od poglądów światłych imamów, którzy ukończyli studia religijne w islamskich uczelniach teologicznych. Takowe uczelnie istnieją w wielu krajach muzułmańskich, i zresztą nie tylko muzułmańskich. Jedną z najbardziej znanych w świecie zachodnim jest Islamitische Universiteit Rotterdam, w Holandii. Wracając do imamów, musimy pamiętać, że imamowie nie mają swoich religijnych zwierzchników i wielu z nich uzurpuje sobie pozycje liderów religijnych. Owszem na początku istnienia Islamu był Kalif, ale od bardzo dawna muzułmanie nie mają Kalifa, który swoją władzą by obejmował wszystkie kraje muzułmańskie. Oczywiście istnieją pewne organizacje muzułmańskie podejmujące próby zjednoczenia tego tłumu niezależnych imamów i wiernych, ale w zasadzie każdy z imamów działa na własną rękę i według swoich reguł. Znane są przypadki, kiedy gmina usunęła imama i mianowała nowego, jeśli ten pierwszy był zbyt radykalny. Zresztą niech nam się nie wydaje, że kościół katolicki jest dużo lepszy pod tym względem. Jest tu, bowiem cała hierarchia zwierzchników pilnująca, aby ksiądz głosił powszechnie uznane przez kościół prawdy. Mimo to zdarzają się księża, rebelianci, którzy nadużywają swojej pozycji ignorując przy tym kompletnie swoich zwierzchników.

Różnice w poglądach poszczególnych muzułman, lub ich grup, doprowadziły powstawania kilku odłamów islamu. Dwa najważniejsze z nich to szyici i sunnici. Ale nawet te dwa odłamy mają liczne frakcje. Nie wdając się w drobiazgową analizę poszczególnych frakcji należy zauważyć, że pewne z tych frakcji są bardzo radykalne i wręcz nieuznające, zarówno innych frakcji, jak i innych wiar. Jednym z takich skrajnie radykalnych odłamów jest wahhabizm (patrz https://pl.wikipedia.org/wiki/Wahhabizm ). Przypuszcza się, że idee wahabitów są trzonem tzw. Bractwa Muzułmańskiego , o którym ostatnio słyszymy wiele w związku z sytuacją w Syrii. Takie podziały w obrębie samego islamu nie sprzyjają pokojowi w obrębie samych krajów muzułmańskich. Wojny o charakterze religijnym toczą się w krajach muzułmańskich od wieków i jak na razie nie widać ich końca. Przedstawiciele różnych radykalnych odłamów usiłują w jakiś sposób forsować islamizację Europy, ale zanim to miałoby nastąpić muszą zislamizować na swój sposób kraje muzułmańskie. Co wcale nie będzie ani łatwe, ani nawet możliwe. Wprawdzie ostatnio zdarzają się sytuacje, kiedy jakaś proislamska frakcja przejmie władzę w jakimś kraju, ale na ogół nie na długo. Rząd tymczasowy w Tunezji miał trwać tylko jeden rok czasu i przygotować kraj do wyborów. Tymczasem elementy proislamskie zdominowały ten rząd i zamiast jednego roku, rząd przetrwał 3 lata umacniając elementy islamskie w urzędach kraju, policji i sądownictwie. Przypuszcza się, że za cichym ‘niedopatrzeniem’ tego rządu miała miejsce tragedia w muzeum mozaik rzymskich w Bardo. W telewizji tunezyjskiej oficjalnie mówi się, że z samej Tunezji około 6000 osób udało się do Syrii, aby tam walczyć po stronie islamistów. Ilu ich było w rzeczywistości tego nigdy się nie dowiemy. Codziennie trwają aresztowania w tym kraju i codziennie nowe fakty wychodzą na jaw. A jak było w innych krajach muzułmańskich to tylko możemy się domyślać.

Mapa Islamu z podziałem na frakcje, mapa pochodzi z Wikipedii

Popatrzmy jeszcze na kraje muzułmańskie z perspektywy historycznej. Weźmy dla przykładu Afganistan. W ciągu ostatnich dwóch stuleci różne potęgi światowe, co najmniej pięć razy próbowały inwazji na ten kraj (Anglicy-1839, 1878, 1919, Rosjanie – 1979–1989, i obecnie Amerykanie). Podobnie było z wieloma innymi krajami muzułmańskimi. Mamy więc inwazje, interwencje, kolonizacje, i wszelkie inne próby podporządkowania sobie tych krajów przez kraje zachodu. (więcej na ten temat jest tu: https://en.wikipedia.org/wiki/Category:Lists_of_wars_by_country). Jakkolwiek by to nazwać nie przyniosły one zbytniej sympatii dla krajów zachodu. Nie dziwmy się zatem, że zachód nie zawsze jest w krajach muzułmańskich lubiany. Wręcz przeciwnie możemy się spodziewać tam wielu ludzi rozgoryczonych i, z braku ludzkich warunków do życia, podatnych na wszelkie sugestie ‘dokuczenia’ zachodowi w taki czy inny sposób. Wśród tych ludzi najłatwiej jest werbować przyszłych terrorystów. Oni nie mają nic do stracenia i nie mają środków do życia.

Sam terroryzm w islamie nie jest zjawiskiem nowym. Żyjący w Persji, latach (1050s-1124), Hasan ibn Sabbah zapoczątkował istnienie sekty ismaili nizaritów, którzy powszechnie określani byli jako assassins, czyli skrytobójcy lub po prostu zabójcy. Przypuszcza się, że samo słowo assassin jest zniekształceniem arabskiego słowa ‘Ḥashshāshīn’, a tu domyślamy się już, że chodzi o haszysz. Członkowie sekty dokonywali licznych zabójstw, przy czym przed misją zażywali haszyszu. Wielu z nich było wręcz werbowanych, i ‘uzdatnianych’, haszyszem aż do pełnego uzależnienia. Historia zabójców jest bardzo bogata w wydarzenia in dokładniej możemy się o nich dowiedzieć z książki The Assassins autorstwa Bernarda Lewisa. Sam Sabah stał się wręcz bohaterem powieści, poematów, a nawet gry komputerowej. Czytając książkę Bernarda Lewisa możemy dojść do wniosku, że obserwujemy gigantyczne pole gry buzukashi. Jest tu bowiem tyle odłamów, frakcji, grup i podgrup (to wszystko w obrębie tego samego islamu) i każda z nich “gra” na swoją stronę. Co jest tu owcą? Z łatwością można się tego domyślić. Reguły tej “gry” są tu jednak znacznie bardziej brutalne niż w buzukashi. Stawka jest większa. Mamy więc zabójstwa pojedyncze, mamy zabójstwa zbiorowe, czasem całe wsie, miasta, a nawet narody są pozbawiane życia. A wszystko to wcale nie ma podłoża religijnego. Chodzi tu głównie o władzę i bogactwo. Ten, kto ma w ręku jednocześnie władzę religijną i państwową może wszystko. Tu w większości przypadków wcale nie chodzi o religię, tu chodzi o doczesne “wartości” życia – pieniądze, luksusowe pałace, kobiety, i wykwintne jedzenie. Religia jest tylko pretekstem i często zasłoną dymną.

Jak się przyjrzymy dokładniej temu, co się dzieje w tej chwili na świecie to wiele z zamachów terrorystycznych ma swoje, mniej lub bardziej odległe, korzenie i podobieństwa właśnie u assassins. Ale? Jak wynika z różnych źródeł nawet europejscy władcy i możni korzystali z usług assassins. W wielu przypadkach wspomniane źródła spekulują lub mocno naciągają wiarygodność informacji. Nie mniej są podstawy, aby przypuszczać, że przynajmniej niektóre z tych informacji są prawdziwe. To usunięcie niewygodnej osoby było celem zamachu a nie religia. Współczesne media sugerują nam, że jak zamach to zamachowcy koniecznie muszą być muzułmanami. Tymczasem, jak się przyjrzymy dobrze zamachom w Europie w ostatnich latach to ze zdumieniem, że większość z nich nie ma nic wspólnego z muzułmanami czy islamem. W roku 2013 w Europie były 152 zamachy terrorystyczne.  Tylko dwa z nich miały jakieś podłoże religijne! Natomiast aż 84 miały podłoże etniczno-nacjonalistyczne (źródło tych danych jest tu – Are All Terrorists Muslims?). Nie można powiedzieć, że europejska telewizja nas o tym nie informowała. Tylko my, szybko przechodzimy nad takimi informacjami do porzadku dziennego. Sam Anders Breivik zamordował 77 osób i ilu z nas o tym pamięta po tych kilku miesiącach? Natomiast media, i niektórzy z nas, mają obsesję przylepiania etykietki ‘islam’ lub ‘muzułmanin’ do każdego przypadku, gdzie jest chociaż cień podejrzeń, że sprawca jest muzułmaninem.

Czy kiedykolwiek uda się wyeliminować terrorystów? Z całą pewnością nie uda się to. Zawsze będą ludzie niezadowoleni lub pod wpływem takich czy innych grup politycznych lub religijnych. Zawsze będą grupy polityczne, które będą chciały w taki czy inny sposób przejąć władzę i rządzić nami. Tylko od nas zależy czy będziemy umieli odróżnić prawdziwych muzułman od tych, którzy wykorzystują religię do innych celów. To samo dotyczy również katolików, buddystów i przedstawicieli wielu innych religii.

Jak wynika z pokazanej tu mozaiki faktów islam jest bardzo zróżnicowany, pełen podziałów i czasem sprzecznych ze sobą ideologii. W krajach muzułmańskich mówi się wręcz o kryzysie islamu i potrzebie jego unowocześnienia. Tylko ten kryzys trwa już parę wieków i nie zanosi się na to, aby kiedykolwiek został zakończony. Owszem, zdarzają się przywódcy polityczni, którzy marzą o tym, aby zostać kalifami i zjednoczyć islam. Jak mi się wydaje takie zamiary ma obecny premier Turcji, Erdogan, ale nie sądzę, aby kraje arabskie kiedykolwiek zgodziły się na to, aby kalifem był Turek? Ktokolwiek miałby być kalifem, to zawsze znajdzie się jakaś duża frakcja przeciwna mu.

Z całą pewnością islam nie jest jednolitą rzeką zalewającą Europę, jak to głoszą niektórzy wyznawcy teorii spiskowych w Polsce. Zresztą czy chrześcijaństwo jest monolitem? Też są tam odłamy, zwalczające się frakcje i dużo często niezbyt czystej polityki. Pamiętajmy, chrześcijaństwo jest starsze od islamu o ponad 600 lat i wydarzenia w świecie chrześcijańskim aż tak bardzo nie odbiegają od tego, co widzimy w islamie. Tam też były wojny religijne, zwalczanie poszczególnych odłamów, palenie na stosach, i wiele innych wydarzeń, o których katolicy zdają się już nie pamiętać. Podobnie jak muzułmanie, również katolicy mają tendencje do nawracania na swoją wiarę. Wystarczy pojechać do Azji Wschodniej, aby zobaczyć na ulicach tzw. misjonarzy z biblią w ręku i zaczepiających ludzi. W wielu miastach Azji jest to zjawisko wręcz nagminne.

Zanim zatem sformułujemy jakiś pogląd, w którym kluczowym słowem jest słowo ‘islam’ lub ‘muzułmanie’ zastanówmy się, o którym islamie, czy o których muzułmanach chcemy mówić. Czy o tym z Arabi Saudyjskiej czy o tym z Maroka, a może o tym z Indonezji? Każdy z nich jest, bowiem inny. A co ma to wspólnego z przeciętnym muzułmaninem? Chyba raczej niewiele. Przeciętny muzułmanin, tak jak przeciętny chrześcijanin niezależnie od swojego wyznania szczegółowego, chce żyć w spokoju, mieć dobrą pracę, być zdrowym, wychować mądre dzieci, itd. itd. Niech nam się nie wydaje, że muzułmanie aż tak bardzo różnią się od chrześcijan. Wszyscy jesteśmy ludźmi, takimi samymi ludźmi i niczym więcej. Nauczmy się więc odróżniać przestępców od porządnych ludzi i nie obarczajmy narodów czy religii za przestępstwa jednostek.


To warto przeczytać: