Wkrótce po moim wyjeździe z Emiratów zaczęły pojawiać się propozycje pracy od moich kolegów. Byłem wtedy mocno przemęczony kołowrotem pracy w NYIT – wykłady, administracja wydziałem i co chwilę pojawiające się spotkania z władzami z innych campusów. Było to zbyt intensywne i chciałem, choć przez jakiś czas, mieć więcej swobody i czasu na odreagowanie. Z tego powodu zdecydowanie odrzucałem wszelkie propozycje poważniejszego angażowania się w cokolwiek. Z czasem zacząłem akceptować krótsze przygody w rodzaju wykłady gdzieś tam na jeden semestr. Propozycja pracy w AUNA pojawiła się ponad rok temu (teraz jest listopad 2015). Pisał do mnie wtedy bliski kolega z NYIT, czy nie chciałbym pomóc w organizacji nowego uniwersytetu amerykańskiego w Afryce? Propozycja była interesująca, ale wymagała kolejnych kilku lat poza Polską i domem. Nie zgodziłem się wtedy podjąć dalszej dyskusji. Miałem wtedy wykłady w Korei na słynnym Korea National University of Education, miałem również moją współpracę z Istanbul Design Center i to zabierało mi sporo czasu. Wiosną 2015 dostałem kolejny list, tym razem już z Tunezji, od prezydenta uczelni, ponawiający prośbę pomocy przy organizacji uczelni i wystartowaniu pierwszego roku. Tym razem zgodziłem się pod warunkiem, że nie będzie to przygoda dłuższa niż jeden semestr. Potem było wiele tygodni przygotowywania programu studiów dla pierwszego rocznika, programu poszczególnych przedmiotów. Zajęło mi to sporo czasu jeszcze przed planowanym wyjazdem. Wreszcie wyjazd – jest początek października.
Moje pierwsze spotkanie z uczelnią w Tunisie było delikatnie mówiąc nieco mieszane. Uczelnia zlokalizowana w niewielkim pałacyku jest pełna zakamarków, tajemniczych pomieszczeń mających w przyszłości służyć, jako sale wykładowe, pokoje pracownicze, itp.. Niestety to wszystko czeka na kogoś, kto to zorganizuje. Pierwszego dnia błąkam się po uczelni niczym w pałacu z opowieści o tysiącach i jednej nocy. Wygląda to ładnie, ale momentami dość tajemniczo. Z pierwszej rozmowy z Prezydentem uczelni dowiaduję się, co mnie czeka – znowu administracja, pisanie dokumentacji uczelni dla Ministerstwa, planowanie, i odrobina wykładów. Na szczęście weekendy są wolne i mogę wędrować po mieście i okolicy.
Moje pierwsze spotkanie ze studentami było znacznie bardziej budujące. Miałem przed sobą grupę 15 osób znających zupełnie nieźle angielski. Wtedy już wiedziałem, że w Tunezji mało kto rzeczywiście zna angielski. Francja i francuski zrobiły tu niezłe spustoszenie. Często widzę/słyszę rodowitych Tunezyjczyków rozmawiących między sobą po francusku, a nie po arabsku. Moi studenci są więc wyjątkami. Ich znajomość matematyki również mocno odbiega od tego, co zwykłem obserwować w Emiratach, czy nawet w Polsce. Oni nie są jeszcze zepsuci smartfonami, grami komputerowymi i dziesiątkami innych rzeczy, które zajmują większość czasu młodzieży w Polsce. Oni rzeczywiście znają matematykę i lubią ją. Może nie wszyscy, ale zdecydowana większość z nich. Decyduję się na cotygodniowe sprawdziany ich wiedzy, a zatem każdy wtorek klasówka 30 minut. Początki są bardzo obiecujące. Potem, gdy materiał robi się trudniejszy również oceny idą nieco w dół. Nie ma jednak walki z nimi o każdą ocenę. Oni doskonale zdają sobie sprawę ze swoich błędów i nie próbują targować się o punkty. To już jest zdumiewające – nawet w Polsce studenci próbowali wymuszać zmianę ocen różnego rodzaju perswazjami. Tu tego nie ma. Jest za to bardzo intensywna konkurencja pomiędzy studentami. Dochodzi do tego, że proszą abym po każdym teście ogłaszał, kto w danej chwili jest liderem w grupie.
Od początku mojego pobytu na AUNA jestem w wirze różnego rodzaju akcji rozwijającej się uczelni. Pisanie dokumentacji dla Ministerstwa Edukacji zaczyna być już poważnym zajęciem. Do końca tego semestru powinna być skończona na tyle, aby uczelnia mogła dostać pełną akredytację Ministerstwa. Tu jest moja główna rola. Uczelnia ma być amerykańska. Tylko nikt tu do końca nie wie czym się różni amerykański system nauczania od europejskiego? Wyjaśniam więc konsekwentnie poszczególne różnice – tzw. credit hours, GPA, indywidualna ścieżka nauki dla każdego studenta, student kształtuje swoje studia, itd. Ciekawie byłoby otworzyć taką uczelnię w Polsce.
Z czasem robi się gęsto w moim rozkładzie dnia. W pewnym momencie pojawia się nowy budynek uczelni. Prezydent doszedł do wniosku, że obecny budynek może być już za mały w przyszłym roku. Wynajęto zatem trzypietrowy budynek w samym centrum miasta w tzw. Pasteur Place. Koszt wynajęcia całego budynku duży, ale będzie rzeczywiście miejsce na kolejne wydziały i co ważniejsze, na centrum języka angielskiego. To ostatnie jest tu szczególnie potrzebne, bo popyt na angielski jest coraz większy.
Wkrótce potem dowiaduję się, że uczelnia kupuje ileś tam hektarów skalistego terenu pokrytego lasem nad brzegiem morza, aby zbudować nowy campus na 10 tysięcy studentów. Wkrótce potem pojawiają się architekci, plany zagospodarowania terenu, a na mnie spadają opisy nowego campusu. Kolejna praca zajmie mi z pewnością dużo czasu.
W tym wszystkim zdumiewa mnie dynamika tej uczelni i jej Prezydenta. Dawno nie widziałem tak szybko rozwijającej się uczelni i tak dynamicznego człowieka. Cieszy mnie to bardzo, bo z dnia na dzień widzę coś nowego. Pewnego dnia pada pytanie od Prezydenta – czy chciałbym zostać tutaj na dłużej. Wykręcam się, za wcześnie na jakiekolwiek decyzje. On też widzi, że potrzebuję trochę czasu na zastanowienie się. Cała ta przygoda jest bardzo wciągająca i udział w budowaniu tak dynamicznej uczelni może być niezwykłą przygodą. Tylko czy ja rzeczywiście chcę wyjechać na kolejne wiele lat z Polski? Chyba jednak nie, ale może warto się zastanowić? Kilka dni później jeden z administratorów uczelni mówi mi, że mam tu zapewnione stałe miejsce i mogę wracać w każdej chwili. Miłe to, ale w Polsce mam też coś jeszcze do zrobienia. Kolejna książka wymaga skończenia, warsztaty w Istambule wiosną 2016 przygotowania, ogród, i co jeszcze…?
Dopisek 19 listopada 2015
Przed chwilą dowiedziałem się, że moja dokumentacja do akredytacji AUNA, wraz z planem nowego campusu, została przyjęta Ministerstwo Edukacji. To oznacza spokojny weekend. Przypuszczalnie Ministerstwo zażąda jeszcze zmian, tak jest zawsze, ale to już tylko poprawki do całego projektu.